środa, 21 lutego 2018

Księga Cieni - Zrób ją sam!

Księga Cieni w wiccańskiej praktyce jest spisem zasad funkcjonowania kowenu, rytuałów, zaklęć i magicznych praktyk stosowanych przez członków zakonu. Jest święta i przeznaczona tylko dla wtajemniczonych. Arcykapłan lub Arcykapłanka przekazuje ją nowo inicjowanej osobie do przepisania. Księga musi być przepisana ręcznie, często w domu Arcykapłana, ale nie wszyscy trzymają się tej zasady – praktyczniej jest księgę zabrać do siebie i przepisać w swoim domu lub mieszkaniu. Ręczne przepisywanie jest ważne, żeby podtrzymywać siłę słów i ich Magię. W samodzielnej praktyce księgi takie bywają przekazywane kolejnemu pokoleniu tak, żeby podtrzymać magiczne tradycje. Dlatego w rodach czarownic matka lub babka przekazywała swoją księgę młodszej kobiecie w rodzinie – córce lub wnuczce.

Księga powinna być ukryta przed wzrokiem osób nieporządanych, dlatego często nakłada się na nią ochronne zaklęcia, a na jej okładce umieszcza się znaki mające zapobiec dostania się księgi w ręce osób niezwiązanych z naszą praktyką. Mogą t być Sygile, runy, pentakle lub inne, według własnego uznania. Księga ma wyrażać właściciela, dlatego ważne jest, żeby jej charakter odpowiadał naszemu. 


Sama mam taką „Księgę” jednak nigdy nie traktowałam jej jako mojej Księgi Cieni, raczej jako miejsce w którym mogę umieścić materiały potrzebne mi w codziennym przeżywaniu magii. Dlatego postanowiłam przekształcić te moje zapiski w prawdziwą Księgę Cieni. Zrobić ją samemu, ta, żeby przekazać jej jak najwięcej swojej energii. Tak, żeby jak najbardziej odpowiadała moim potrzebom. W internecie i książkach o Magii jest wiele sposobów i materiałów, których można do tego użyć. Obecnie każdy duży sklep oferuje ogromny wybór artykułów papierniczych i pasmanteryjnych, które można wykorzystać do stworzenia własnej Księgi. Wystarczy tylko pomysł i własna energia. 

Ja użyłam tego, co do tej pory służyło mi za sekretnik magiczny. Od mojego taty dostałam kiedyś skórzany segregator, w którym zbierałam przepisy i opisy magicznych praktyk. Dodałam do niego ochronny pentagram a na okładce złotym markerem narysowałam symbol węzła celtyckiego, czyli Triquetrę. Symbol ten ma wiele znaczeń, dla mnie przede wszystkim oznacza nieskończoność oraz zasadę wyznawaną przez Wiccan – wszystko co zrobisz wróci do Ciebie z potrójną siłą. 


Do stworzenia własnej Księgi Cienie można użyć czego tylko dusza zapragnie. Pociągają Cię kryształy? Użyj ich do ozdobienia okładki! Masz duszę artysty? Wyżyj się twórczo podczas ozdabiania obwoluty symbolami i sygilami. A może uwielbiasz DIY? Księgę można stworzyć samemu od podstaw, poprzez szycie kartek i obłożenie ich własnoręcznie wykonaną okładką. Im więcej siebie włożysz w swoją pracę, tym większą moc będzie miała Twoja Księga Cieni.


Pamiętaj, żeby nie dawać Twojej Księgi nikomu do przeczytania! Nie powinna być też dotykana przez inne osoby, a długopis lub pióro, którym sporządzasz notatki powinno służyć tylko do używania w Księdze Cieni. Wszystko i wszyscy posiadamy swoje energie i należy uważać, żeby nie pomieszać ich przez nieuwagę, nie jesteśmy bowiem w stanie przewidzieć, jakie skutki to przyniesie (chyba że jesteśmy świadomi intencji, z jaką te energie mieszamy ;) )

Bądź pozdrowiony!

piątek, 16 lutego 2018

Magiczna ochrona domowego ogniska

Pisałam już o tym, w jaki sposób można oczyścić mieszkanie lub dom ze złych energii. Istnieje wiele sposobów na to, jak taki stan „czysty” stan rzeczy utrzymać. Wiem też, że rytuał oczyszczenia trzeba co jakiś czas powtarzać, ponieważ nieprzychylne duchy i negatywne energie chętnie zagnieżdżają się tam, gdzie ludzie czują się bezpiecznie i nie spodziewają się ataku. Magia i stara wiara zna wiele rozwiązań, dzięki którym można z naszego domu lub mieszkania uczynić niezdobytą dla złych energii twierdzę. Chciałabym napisać o tym kilka słów i podzielić się moimi sposobami na to, w jaki sposób ochronić naszą przestrzeń oraz naszych najbliższych przed złymi wpływami. Wiele z tych metod funkcjonuje w jakiś sposób w naszej świadomości, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego w jaki sposób działają, albo dlaczego działają właśnie w ten sposób.

Z pomocą przychodzi nam sól. Po rytualnym oczyszczaniu domu warto nasypać soli na małe spodeczki i rozstawić je w kątach domu, aby zabezpieczyć go przed złośliwymi bytami i oczyścić jego aurę. Sól pochłania negatywne energie, oczyszczając z nich nasze domostwo. Po tygodniu, lub kiedy sól się skawali i zacznie robić się szara, należy ją zakopać albo po prostu spuścić w toalecie. Spełniła swoje zadanie i zaabsorbowała złą aurę z naszego otoczenia. Dobrze jest wtedy powtórzyć rytuał oczyszczenia i rozstawić po domu świeżą sól, która pochłonie resztki magicznych odpadów i zabezpieczy mieszkanie przed pojawieniem się nowych nieproszonych gości. Sól działa również przy tworzeniu magicznego kręgu – zapobiega przeniknięciu do osoby przeprowadzającej rytuał niebezpiecznych bytów, które mogłyby wypaczyć zaklęcia i zainfekować naszą magię. Rozsypana w progu domu zabezpieczy nasze drzwi przed nieprzyjaznymi uczuciami przynoszonymi przez naszych gości. W takim wypadku negatywne emocje lub klątwy pozostaną na zewnątrz, nie będą bowiem w stanie dostać się do środka.

Podobnie jak sól działa też czosnek – główkę czosnku wiesza się przy drzwiach wejściowych w obronie przed złem. Chroni nas głównie jego zapach, który dla złych istot jest nie do zniesienia (wampiry nie będą miały wstępu do naszego domu) ale również siarka, którą czosnek zawiera. Jeżeli mamy podejrzenia, że złe byty już panosza się w naszym domu, dobrze jest rozgnieść ząbki czosnku i porozkładać je na talerzykach w każdym z pomieszczeń. Intensywny zapach rośliny wygoni wszystko, co może nam magicznie zagrażać. Roślin, które również działają ochronnie na pomieszczenia wymienić można jeszcze wiele – opisywana przeze mnie biała szałwia, tymianek, który zapobiega psychicznym atakom, rozmaryn i majeranek, które pochłaniają negatywne energie i oczyszczają atmosferę. O roślinach, każdej z osobna, pisać będę jeszcze w kolejnych postach.

Znanym i owianym pewną tajemnicą sposobem na ochronę domu – traktowanym przez wielu jako przebrzmiały przesąd – jest wieszanie nad drzwiami wejściowymi żelaznej podkowy. Przyczyn wiary w jej moc jest wiele. Przede wszystkim żelazo i stal, z których robi się te przedmioty, nie są lubiane przez nawiedzające nas byty i demony. Podkowa zawieszona końcami do góry zaprasza do naszego domu bogactwo i obfitość, z kolei zawieszona odwrotnie „uziemia” złe moce, które spływają po niej wprost to ziemi. Chroni ona przed złym okiem, klątwami, urokami i złorzeczeniami.

Bardzo zaciekawił mnie pomysł zawieszenia przy drzwiach wejściowych dzwonka mającego odganiać złe moce i negatywne energie. Dźwięk dzwonka odstrasza byty, przywraca harmonię i alarmuje nas o tym, że ktoś usiłuje dostać się do naszej przestrzeni. Postanowiłam sama wykonać taki dzwoneczek, ponieważ mocno wierzę w to, że jeżeli zrobię coś sama, jestem w stanie wlać w przedmiot swoją intencję i magię, czym wzmocnię magiczne działanie danej rzeczy. Poczytałam o różnych technikach ochronnych i postanowiłam połączyć kilka z nich dla spotęgowania efektu. Proces tworzenia dzwoneczka opiszę w kolejnych postach ze względu na to, że chce wykonać go wtedy, kiedy będzie przybywać księżyca, czyli po 17 lutego. W międzyczasie opiszę elementy, które będę wykorzystywać do swojej pracy.

Nie mogę się doczekać!

P.S. Zdjęcia pochodzą z Pinterest i z Pixabay


Bądź pozdrowiony!

środa, 14 lutego 2018

Magia na Walentynki

Zewsząd otaczają nas serca, kwiaty, czerwone dekoracje, plakaty reklamujące romantyczne filmy, wyprzedaże na czekoladki, bombonierki, pralinki... To znak, że nadszedł czas Walentynkek. Mimo że większość z nas tego zagarniętego przez supermarkety święta nie lubi, nie da się go nie zauważyć. Sama nie jestem wielką fanką Walentynek kojarzą mi się bowiem głównie z konsumpcjonizmem, z którym usilnie walczę w swoim najbliższym otoczeniu. Jednak pod powłoką serduszek i czekoladek kryje się coś dużo starszego niż wysyłanie romantycznych liścików i coś dużo potężniejszego niż kampanie promocyjne kolejnych filmów o miłosnych podbojach Greya...

Współcześnie w obchodach 14 lutego chodzi o romantyczność i poszukiwanie drugiej połówki, chodzenie na randki i kartki z życzeniami. U podstaw tego dnia leży jednak starożytne święto płodności obchodzone prawdopodobnie zanim jeszcze założone zostało Państwo Rzymskie. Mowa tu o Luperkariach, czyli dniu poświęconemu Faunowi Luperkusowi i Februariach obchodzonych na cześć bogini Juno. Kapłani ubrani w skóry kozłów, reprezentujący swojego boga (pół człowieka, pół kozła) biegali wokół wzgórza Palatynu i uderzali napotkanych ludzi skórzanymi pasami. Na taką „przyjemność” nadstawiały się głównie kobiety i dziewczęta, którym miało to zapewnić płodność i złagodzenie bólów przy porodzie. Faun reprezentował czystą siłę seksualności i płodności, wyrażał najdzikszy z popędów skupiony na cielesności. Z kolei Juno patronowała kobietom, była boginią płodności i narodzin, przeciwwagą dla nieokiełznanego Fauna. Jej święto – Februaria, obchodzone było w podobnym terminie co późniejsze Lupercaria. Siła tych dwóch świąt łączy się w kulcie płodności.


Jak to z wieloma pogańskimi praktykami bywało, święto to zostało zmienione przez chrześcijan na dzień poświęcony świętemu Walentemu, który w III wieku naszej ery zginął śmiercią męczeńską za nielegalne udzielanie związków małżeńskich legionistom rzymskim. Jego śmierć według legendy przypada właśnie na dzień 14 lutego. Ciekawe jest to, że chrześcijańskie święto spotkał ten sam los, co pogańskie rytuały – zostało zapomniane i zagarnięte przez popkulturę i wielkie koncerny. Obecnie Walentynki są jednym z najbardziej dochodowych świąt w Ameryce.

To, co dziś ma największe znaczenie, to miłość i zakochanie, romantyczność i szczęście w miłości. Mocno wierzę w to, że energia unosząca się w powietrzu ma ogromną moc i znaczenie w naszych osobistych rytuałach. Unoszącej się dziś w powietrzu energii miłości nie da się zignorować. Można ją wykorzystać w rytuałach i wróżbach. To co najbardziej kojarzy się z dzisiejszym dniem i co może się najbardziej przydać to czerwone i różowe świece, olejek różany i cynamonowy, płatki róż, czerwone wstążki i materiały takie jak na przykład satyna.


Jednym z rytuałów, jaki można wykonać podczas Walentynek jest mocniejsze związanie swojego uczucia z partnerem. Potrzebne są do tego dwie nitki, jedna z Twojego ubrania, jedna z ubrania ukochanego/ukochanej (nitki można zastąpić włosami). Obie nitki splatamy mocno tak, żeby się nie rozwiązały i zalewamy woskiem czerwonej świecy wizualizując sobie splatające was uczucie i jego nierozerwalność. Tak stworzony amulet trzymamy w bezpiecznym miejscu tak, żeby go nie zgubić ani nie zniszczyć. 

Bardzo wzbraniam się przed polecaniem komukolwiek eliksirów miłosnych, jedyne czego bowiem nie wywołują jest sama miłość. Mogą doprowadzić do nieszczęścia, obsesji lub zwykłego zatrucia,  ponieważ bardzo często ich składniki mogą być trujące. Poza tym niestety nie da się zmusić nikogo do miłości. Co nie znaczy oczywiście, że miłości nie można zaprosić do swojego życia. Na tę okoliczność postanowiłam nieco zmodyfikować znaleziony na jednym z blogów rytuał. Na ołtarzu lub w miejscu, w którym będzie ci wygodnie ustaw misę z wodą, nasyp do niej płatków róż i pozwól wirować na powierzchni wody. Zapal czerwone świece i kadzidło o zapachu cynamonu lub róży. Wizualizuj sobie cechy, których szukasz w wymarzonym kochanku/kochance. Skup się zarówno na cechach fizycznych jak i mentalnych, na tym w jaki sposób chciałbyś być traktowany i w jaki sposób traktować będziesz swoją drugą połówkę. Zastanów się nad swoimi cechami, które wybranek serca mógłby w Tobie pokochać i które by was zbliżyły. Możesz powiedzieć na głos „Tu i teraz przyciągam do siebie Miłość, zapraszam ją do swojego życia, jestem na nią gotowy.” Wyobraź dobie jak Ciebie i twojego ukochanego oświetla światło świec, a uczucie otacza was tak jak płatki róż w misie. Po zakończonym rytuale albo pozwól się świecom wypalić, albo zgaś je przy pomocy gasidła – nie zdmuchuj płomienia, żeby nie zakłócić przepływającej przez świece energii. 

Powodzenia!

P.S. Podczas pisania bloga korzystałam z książki "Imbolc" z serii Sabaty wydawnictwa Illuminatio i z "Sekretów współczesnej wiedźmy" wydawnictwa Studio Astropsychologii. Zdjęcia pochodzą ze strony Pixabay.com

poniedziałek, 12 lutego 2018

Amulety - Ręka Fatimy

W tekście o Magii Ciała wspominałam o „złym oku”, którego ludzie obawiali się od wieków i wiara w które pochłonęła życia wielu kobiet spalonych na stosach. I nie musiało to być wcale spowodowane zezem lub kataraktą patrzącego. Istotą jest tu zła energia wysyłana poprzez oczy. „Złe oko” określa urok rzucany samym tylko spojrzeniem mający sprowadzić na ofiarę lub jej dobytek nieszczęścia lub cierpienie. Od nieurodzaju, poprzez choroby trzody do poronień lub chorób – każde nieszczęście, którego doświadczali ludzie mogło zostać przypisane zawistnemu spojrzeniu sąsiada. Do tej pory bardzo powszechne jest umniejszanie pochwał od innych i niechwalenie się w celu uniknięcia niepowodzenia. Wierzono, że przechwalanie się czymkolwiek może sprowadzić na przedmiot pochwał nieszczęście. Dlatego jeżeli chwalisz swoje dziecko, nową fryzurę lub pracę, warto dodać, że oczywiście mogło by być lepiej. To podobno zapobiega pechowi i urokom. Wielokrotnie kiedy zdarza mi się pochwalić nowy manicure koleżanek, ładną sukienkę lub wyniki znajomych, symbolicznie spluwają, odpukują lub po prostu umniejszają wagę danej rzeczy. Można to zrzucić na narodową skłonność Polaków do narzekania, lub na zakorzenioną w nas chęć uniknięcia uroku. Wiadomo przecież, że nowy lakier na paznokciach, pochwalony przez koleżankę, zaraz odpryśnie...

Ludzie od wieków szukają sposobów na uniknięcie „złego oka”, zazdrosnego czaru, złej energii wymierzonej w ich stronę. Ratują się przed nim najróżniejszymi sposobami – bardzo popularne swego czasu były kabalistyczne czerwone nitki wiązane na nadgarstkach . Ja chciałabym dziś napisać o sposobie, który sama stosuje i który moim zdaniem sprawdza się. Oprócz spluwania i odpukiwania w niemalowane można zabezpieczyć siebie nosząc odpowiedni talizman lub amulet. 


Jednym z amuletów chroniących przed urokami jest Dłoń Fatimy – pochodzący z krajów arabskich i z Izraela znak wyrażający wyprostowaną rękę córki Mahometa, Fatimy (lub Miriam, siostry Mojżesza i Aarona). Chamsa, bo tak symbol nazwany jest oryginalnie, oznacza właśnie „pięć”, pięć palców na dłoni, pięć filarów Islamu, pięć ksiąg Tory. Odkrycia archeologiczne wskazują, że znak jest starszy, niż używające go dziś kultury – prawdopodobnie pochodzi od Fenicjan i symbolizował boginię Tanit – patronkę płodności, księżyca, żonę boga Baal Hammona patronującego niebu i wegetacji. Tanit przedstawiana była również jako sierp księżyca na tle słońca – zupełnie jak Bogini wiccańska przedstawiana jest wraz z Bogiem, czyli właśnie słońcem. Sama Fatima traktowana jest jak odpowiednik chrześcijańskiej Maryi Panny – do niej zwracają się kobiety szyickie potrzebujące wsparcia. 

Chamsa (lub hamsa) jest potężnym amuletem ochronnym, broniącym użytkowników przed zazdrością i nieszczęściem. W rękę Fatimy często wpisuje się oko, które ma chronić właśnie przed złym spojrzeniem. Dłoń jest otwarta, symbolizuje wybaczenie i szczerość, jest znakiem ciała gotowego do działania. Przypisuje się jej wszystkie dobroczynne właściwości – daje nadzieję w chwilach zwątpienia, pomaga dokonywać właściwych wyborów, sprowadza na naszą drogę życzliwe i przyjacielskie osoby. Jest dłonią Bogini wyciąganą w naszą stronę w trudnych chwilach i gotową chronić nas podczas naszej wędrówki przez życie. 


Ten symbol jest jednym z moich ulubionych amuletów ochronnych. Przede wszystkim dlatego, że jest tak bardzo rozpowszechniony, nie zwraca niczyjej uwagi i nie budzi negatywnych skojarzeń. Mogę nosić go przy sobie w pracy nie narażając się na niezrozumienie lub nieprzyjemne komentarze. Dzięki temu mam go zawsze przy sobie i mogę polegać na jego ochronnej sile. 

Bądź pozdrowiony!

piątek, 9 lutego 2018

Aromatyczna magia - wprowadzenie do olejków eterycznych

Zapach – często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie ma w naszym życiu. Zapach może być pozytywnym bodźcem przy nowo poznanych osobach, może pobudzać apetyt lub pomagać zasnąć. Poprawia lub psuje nastrój, pomaga wyjść z choroby, potrafi działać relaksująco. Sama ogromną wagę przywiązuję do zapachu. Uwielbiam pięknie pachnące perfumy, świeże zapachy w domu, kadzidła, olejki, mydła i balsamy. Za każdym razem, kiedy wyciągam coś z lodówki lub otwieram słoik z jedzeniem, pierwszym odruchem jest powąchanie zawartości – czy jest świeża? Czy na pewno mam na to ochotę? Czy pasuje do poprzednio wąchanego słoika? F. czasami śmieje się ze mnie z tego powodu, co trochę rozumiem – nie jest to raczej powszechna praktyka. Kiedy w domu pojawił się nowy pies – szczeniak – oprócz zabawy dostawał ode mnie uściski podczas których wdychałam jego zapach. Jak o tym teraz myślę, to węch jest prawdopodobnie moim ulubionym zmysłem. Dlatego chciałabym napisać kilka słów o olejkach eterycznych, których tak często używa się do praktyk magicznych. 

Olejki eteryczne dzięki swoim pięknym zapachom oraz określonym właściwościom potrafią wywołać u nas określoną reakcję. Na przykład olejek rumiankowy działa odprężająco i uspokajająco obniżając ciśnienie krwi. Nic więc dziwnego, że wykorzystywać je można również w magii.

Świetnym pomysłem jest zrobienie olejku eterycznego samodzielnie. Dzięki temu wiemy dokładnie z jakich produktów został przygotowany i nie musimy zastanawiać się, czy aby na pewno nie ma jakiś dodatkowych „ulepszaczy”. Własnoręczne robienie olejków nie jest trudne, jednak jest dosyć czasochłonne i wymaga cierpliwości. Po pierwsze, trzeba zdecydować się z jakiej rośliny przygotujemy olejek, i które jej części najlepiej się do tego nadają. Na przykład w przypadku róż, rumianku, lawendy najlepiej nadają się kwiaty, owoce cytrusowe najwięcej zapachu mają w skórce, jednak równie dobrze nadają się do tego ich liście, na przykład liście z wyhodowanej w domu cytryny. Czasem będzie to kora drzewa albo korzenie, jak w przypadku imbiru lub żeń-szenia. Kiedy zbieramy rośliny sami warto jest im podziękować za plony, z których możemy korzystać.

Do tworzenia olejku potrzebne będą nam części roślin, olej roślinny (bezzapachowy, może być nawet oliwa z oliwek choć warto wybrać taki olej, który najlepiej odpowiada przeznaczeniu tworzonego olejku. Fantastycznie sprawdza się olej rzepakowy.), czyste szklane naczynie (warto je wcześniej wyparzyć, ale pamiętajmy, że następnie trzeba je bardzo dokładnie wytrzeć, musi być całkowicie suche, żeby nasz olejek nie zaczął pleśnieć) oraz filtr do kawy. Rośliny mogą być suszone lub świeże, ważne, żeby je drobno posiekać lub rozetrzeć w moździerzu dla rozgrzania i pobudzenia ich soków. Następnie nakładamy je do suchego słoiczka i zalewamy olejem tak, żeby były całkowicie zanurzone. Słoik przykrywamy gazą i odstawiamy w słoneczne miejsce na jakieś 4 tygodnie. W internecie znalazłam informacje, że warto jest raz dziennie wstawiać słoik do ciepłej wody jeżeli słońce nie dopisuje, ale nie wszystkie rośliny to lubią! Po czterech tygodniach przelewamy olejek przez filtr do kawy i odstawiamy jeszcze na jedną dobę w ciemne i chłodne miejsce. Po tym czasie powinien się rozwarstwić – jaśniejsza warstwa jest naszym olejkiem eterycznym. Jeżeli olejek jest czysty, to można przelać go do buteleczek.


W zależności od użytych składników olejków można używać na wiele sposobów. Można używać ich bezpośrednio na ciało jako perfum lub zgodnie z ich właściwościami, można używać ich do inhalacji w chorobach dróg oddechowych, w kąpieli a nawet doustnie – musimy mieć jednak całkowitą pewność, że mogą być użyte w ten sposób. Ja najczęściej używam ich w kominku aromaterapeutycznym lub podczas kąpieli. Można za ich pomocą oczyszczać aurę lub wzmocnić uczucia. Są niezastąpione podczas medytacji – naprawdę odpowiednio użyte potrafią działać prawdziwe cuda. Olejkami namaszczać można też świece. Kilka kropel wystarczy. Olejek ulotni się zanim płomień świecy go dosięgnie. Używa się ich również w wielu rytuałach – na przyciąganie miłości czy pieniędzy, ochronę lub harmonię. 

W kolejnych wpisach opisywać będę działanie i właściwości różnych olejków eterycznych, szczególnie tych, które sama lubię najbardziej i których używam najczęściej. 

Bądź pozdrowiony!

środa, 7 lutego 2018

Magia Ziół – Biała Szałwia

Pozostańmy w temacie oczyszczania. Główne skrzypce gra tu magiczna roślina od wieków uznawana za świętą – Biała Szałwia. Chciałabym napisać o niej kilka słów, żeby przedstawić ją tym, którzy jej jeszcze nie znają.

Biała Szałwia jest ukochanym przez pszczoły wiecznie zielonym krzewem rosnącym oryginalnie na pustynnych terenach Ameryki północnej. Stamtąd też pochodzą pierwsze informacje o jej magicznym i zdrowotnym zastosowaniu. Miód z nektaru Białej Szałwii zabija bakterie i wirusy oraz odczula. Pomaga na bóle miesiączkowe i na problemy z układem oddechowym – łagodzi przeziębienia, oczyszcza zatoki. Również wdychanie dymu z palonego suszu ma zbawienne działanie na układ oddechowy. Dodatkowo dym z Szałwii łagodzi stany lękowe, niepokoju i przygnębienia.

Rdzenni Amerykanie uznawali Białą Szałwię za święte ziele. Używano jej podczas rytualnych ceremonii. Jej dym wypędza złe energie, niskie i nieproszone byty oraz napełnia okadzaną aurę przyjaznymi energiami.  Przyciąga też dostatek i pomaga osiągnąć długowieczność zarówno ciała jak i umysłu. Noszona w woreczku pobudza naszą mądrość, bystrość i wiedzę duchową.

Biała Szałwia pokazuje też poziom zanieczyszczenia energetycznego – im gęstszy dym przy jej spalaniu, tym bardziej zanieczyszczone miejsce lub człowiek. Również kiedy nie pali się równo i przygasa pomieszczenie jest zainfekowane dużą ilością nieprzyjaznych bytów.


Biała Szałwia bywa nieraz traktowana jak narkotyk – mówi się, że może wywoływać halucynacje i wprowadzać w trans – nie jest to jednak prawda. Myli się ją z innymi roślinami, które faktycznie mają takie właściwości. Jednak nasze zioło jest typową rośliną, którą można kupić w sklepach magicznych.

Biała Szałwia ma energię żeńską, dlatego też warto uważać przy jej używaniu podczas oczyszczania – okadzanie przeciwne do ruchu wskazówek zegara wyczyści nas ze wszelkich, zarówno dobrych jak i złych energii więc niezbędne po takim zabiegu jest zadbanie o napełnienie aury przyjaznymi energiami. W przeciwnym wypadku energie negatywne skorzystają z okazji i zasiedlą wyjałowioną przestrzeń.

Bądź pozdrowiony!

P.S. Przy pisaniu korzystałam ze strony: www.instytutnoble.pl


poniedziałek, 5 lutego 2018

Rytuał oczyszczenia

Żeby dobrze przygotować się do obchodów Imbolc, nie tylko posprzątałam w mieszkaniu i oczyściłam je z kurzu i zalegających w nim przedmiotów, ale również z negatywnych energii. Taki zabieg nazywa się rytuałem oczyszczenia i zaleca się przeprowadzanie go za każdym razem, gdy planujemy przeprowadzić jakiś inny rytuał, kiedy przeprowadzamy się do nowego domu, mamy złą passę lub czujemy się otoczeni negatywnymi emocjami. Nie dotyczy to oczywiście jedynie miejsca, w którym mieszkamy – oczyścić możemy także własną lub czyjąś aurę. 

Te złe energie pojawiają się w naszym otoczeniu z bardzo wielu powodów. Najbardziej oczywistymi są kłótnie i nieporozumienia, agresja i strach, które działają niekorzystnie na naszą aurę, obniżają naszą samoocenę i niszczą spokój ducha, przez co dużo łatwiej jest zagnieździć się w naszym życiu nieprzyjaznym bytom i energiom. Oprócz tego otaczające nas zewsząd elektroniczne gadżety i sprzęty również zakłócają prawidłowe ruchy energii i również negatywnie wpływają na aurę. Może się to objawiać przemęczeniem, brakiem energii, stanami depresyjnymi, poczuciem osaczenia – każdy przejaw braku wewnętrznej harmonii i poczucia bezpieczeństwa może oznaczać nieporządek w aurze. Oczywiście nie można bagatelizować problemów zdrowotnych! Jeżeli objawy są wyjątkowo dokuczliwe warto zasięgnąć porady lekarza lub osoby zajmującej się zawodowo oczyszczaniem energii.


Pamiętaj też, że zanim zaczniesz oczyszczać przestrzeń wokół siebie, niezależnie od tego czy to mieszkanie, dom czy biuro, najpierw oczyść własną aurę. Bez tego możesz energiami, które do Ciebie przylgnęły na nowo nie zasiedliły się w oczyszczonych pokojach.
Są róże sposoby na oczyszczanie energii. W zależności od tego jaki efekt chcemy osiągnąć i jak silne są negatywne energie w naszym otoczeniu możemy używać różnych narzędzi do pozbycia się ich. Warto mieć przy sobie ochronny kryształ, jak na przykład ametyst, bursztyn lub turmalin lub amulet, na przykład Pentagram, który chroni przed klątwami i negatywna magią. Dzięki temu, że mamy przy sobie amulet oraz dzięki intencji, w której go nosimy stajemy się bardziej odporni na złe spojrzenia i nieprzyjazne energie, dzięki czemu nie przynosimy ich ze sobą do domu.
Najbardziej oczywistym i najbardziej znanym sposobem na oczyszczenie energii jest okadzanie szałwią białą zarówno pomieszczeń jak i ludzi. Szałwia biała jest uważana za święte ziele przez rdzennych mieszkańców Ameryki. Jej dym i zapach doskonale oczyszczają atmosferę ze złych energii, złych emocji i wszelkich negatywnych wpływów. Wygania tez z domu niskie energie i nieproszone byty. Oprócz magicznych zdolności działa też zbawiennie na fizyczne dolegliwości układu oddechowego. Żeby użyć szałwii do rytuału oczyszczania należy zapalić ją na przykład na węgielku lub w naczyniu do spalania ziół. 

Oczyszczanie samego siebie najlepiej zacząć od stóp a skończyć na głowie, nie pomijając boków i tyłu – przez co dobrze jest mieć kogoś, kto pomoże nam w oczyszczaniu własnej aury. Okadzanie należy przeprowadzać zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jest to naturalny kierunek więc dzięki temu energie powinny wrócić do normy. Warto też skupić się na intencji i wypowiedzieć słowa, które wzmocnią proces oczyszczania.

Oczyszczanie domu należy zacząć od drzwi wejściowych, a potem zgodnie z ruchem zegara przechodzić do kolejnych pomieszczeń okadzając je dymem szałwii i wypowiadając swoje intencje. Istnieje też metoda oczyszczania domu w drugą stronę – przeciwnie niż wskazówki zegara, to jednak wymiata z domu wszystkie energie – zarówno złe jak i dobre – i do tak wytworzonej próżni należy potem zaprosić pozytywne energie, zanim zagnieżdżą się w niej te negatywne. Wykonywanie czynności zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli w prawo, przywróci energie do prawidłowego porządku pozbywając się przy okazji tych, które nie są w mieszkaniu mile widziane.

Oczyszczanie energii można przeprowadzić też przy użyciu wody morskiej (albo wody z solą) lub samej soli. Dla oczyszczenia samego siebie należy wziąć kąpiel w wodzie z dużą ilością soli morskiej. Warto przy tym wizualizować sobie jak sól oczyszcza naszą aurę i nas samych ze wszystkiego co nam przeszkadza. Aby oczyścić dom przy pomocy soli, można rozsypać jej szczyptę w każdym rogu (na przykład na małym spodeczku). Kiedy sól stanie się ciemna i zanieczyszczona, to znak, że nie da rady wchłonąć już więcej negatywnej energii i trzeba ją koniecznie wymienić – a zużytą sól zakopać lub spuścić w toalecie. Sól sypano również na progi domostw, żeby zapobiec nieszczęściu i odegnać złe siły z dala od domowników.

Dla miłośników kotów – wasz ulubieniec na pewno wspiera Cię w oczyszczaniu energii domu! Koty potrafią wyprowadzić z mieszkania niskie byty i niepożądane energie. Wynoszą je ze sobą wychodząc na dwór. Dlatego warto jest pozwalać kotu pobiegać po ziemi, bo wtedy kot pozbywa się tych energetycznych odpadków. Jeżeli mieszkasz w mieszkaniu na wysokim piętrze, bez balkonu i z brakiem możliwości wypuszczenia swojego kota, wsyp odrobinę ziemi do jego kuwety – pomożesz swojemu kotu oczyścić jego aurę. 

Powodzenia i bądź pozdrowiony!


P.S. Informacje dotyczące oczyszczania energii pochodzą z różnych źródeł internetowych: http://akademiaducha.pl , http://www.wrozenieonline.pl ,